Telemedycyna: Przyszłość czy chwilowy trend?

Telemedycyna: Przyszłość czy chwilowy trend? - 1 2025

Telemedycyna: kiedy wizyta u lekarza odbywa się w pidżamie

Pamiętasz te czasy, gdy żeby dostać zwolnienie na przeziębienie, musiałeś godzinę stać w kolejce pełnej kaszlących ludzi? Dziś możesz porozmawiać z lekarzem nie wychodząc z domu, nawet nie zdejmując kapci. Ale czy to rzeczywiście wygodna przyszłość medycyny, czy może niebezpieczny skrót, który odbiera nam coś ważnego?

Jak wygląda typowa telewizyta w Polsce?

O 7:30 budzi Cię dzwonek telefonu. Dzień dobry, to lekarz z przychodni – słyszysz w słuchawce. Jeszcze nie do końca przytomny, próbujesz opisać objawy, podczas gdy w tle słychać odgłosy klikającej klawiatury. Po 4 minutach rozmowy dostajesz e-receptę i e-zwolnienie. Brzmi idealnie? W praktyce bywa różnie – jedna moja znajoma dostała antybiotyk na infekcję intymną po opisaniu objawów, bez żadnego badania. Tydzień później w szpitalu okazało się, że to zupełnie inny problem.

Kto na tym korzysta najbardziej?

Mój sąsiad Jan, 78-latek z cukrzycą, w końcu regularnie chodzi na kontrole. Tyle że… nie wychodząc z domu. Dla niego teleporady to błogosławieństwo. Podobnie jak dla młodych matek – zamiast ciągnąć chore dziecko przez pół miasta, mogą skonsultować się z pediatrą podczas drzemki malucha. Ale są i takie specjalizacje, gdzie zdalne wizyty to fikcja. Proszę bardzo – spróbujcie pokazać stomatologowi przez Skype’a bolącego zęba!

Porąbane historie z teleporad

  • Lekarz pyta pacjenta: Czy ma pan wysokie ciśnienie?, na co ten odpowiada: Nie wiem, muszę je zmierzyć
  • Internista stwierdza migrenę… którą okazał się początek wylewu
  • Pacjentka leczona na grzybicę przez 3 miesiące, podczas gdy problemem była alergia

To nie są wymyślone historie – to realne przypadki z polskich przychodni. Najgorsze, że wielu lekarzy traktuje teleporady jak zło konieczne, odhaczając je jak najszybciej.

Technologia kontra rzeczywistość

Teoretycznie mamy 2024 rok i powinniśmy mieć świetne systemy do telemedycyny. W praktyce? Platformy wiszą w godzinach szczytu, połowa lekarzy nie ogarnia jak wysłać e-receptę, a babcia Jadzia i tak woli pójść do przychodni, bo przez telefon to nie to samo. Najśmieszniejsze (a może smutne?), że wiele gabinetów wciąż korzysta z WhatsAppa czy Messengera, łamiąc wszystkie możliwe przepisy RODO.

Czy lekarze to lubią? Opinie są podzielone

Zarabiam połowę tego co wcześniej, bo NFZ płaci grosze za teleporady – narzeka znajomy internista. Ale za to mogę pracować w dresach – dodaje po chwili. Inni twierdzą, że to świetne narzędzie do prostych konsultacji, ale żaden specjalista nie powinien tak diagnozować poważnych chorób. W psychiatrii sprawdza się świetnie – wielu pacjentów czuje się bezpieczniej we własnym domu. Ale już ortopeda bez dotyku to jak kierowca bez kierownicy.

Czy to ma przyszłość? Wbrew pozorom – tak

Telemedycyna nie zniknie, ale musi się zmienić. Potrzebujemy jasnych zasad: które przypadki można załatwić online, a które wymagają tradycyjnej wizyty. Konieczne są szkolenia dla lekarzy – nie każdy potrafi prowadzić wartościową konsultację przez telefon. I najważniejsze – to ma być dodatek do normalnej opieki, a nie jej namiastka. Bo choć wygodnie jest rozmawiać z lekarzem w pidżamie, czasem warto jednak włożyć spodnie i pojechać do przychodni.